Tajemnica Doliny Syrokiej Wody w Zakopanem odkryta!!!

Drukuj

W najbliższy czwartek tj. 07.08.14 r. o godz. 17.00  zapraszamy na „Czwartek Literacki” do czytelni Miejskiej Biblioteki Publicznej im. S. Żeromskiego na promocję książki Romualda Antoniego Romana pt. „ Ośrodek Zero. Tajemnica Doliny Syrokiej Wody”.

Serdecznie zapraszamy. Wstęp wolny.

Tajemnica Doliny Syrokiej Wody w Zakopanem odkryta!!!

Morskie Oko, Dolina Pięciu Stawów, Giewont, Krupówki – cudowne widoki, czyste powietrze – Zakopane. Kto by pomyślał, że w nie tak przecież odległych czasach PRL miejscowość ta posiadała coś, czym nie mogło się pochwalić żadne inne miasto Polski – Ośrodek Wypoczynkowy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Wybudowany w Dolinie Syrokiej Wody stanowił ostoję dla zszarganych nerwów kolejnych ministrów, generałów, konsulów a nawet premierów, którzy odpoczywali wśród dzikiej natury Tatrzańskiego Parku Narodowego otoczeni luksusem i splendorem nienagannie urządzonych wnętrz. Ośrodek Zero, bo tak był nazywany w wąskim kręgu wtajemniczonych, i jego kierownik Zdzisław Groch, byli świadkami wielu wydarzeń, które nie mogły ujrzeć światła dziennego. To, co działo się w ośrodku, na zawsze w nim zostawało.

Czy to możliwe żeby taki Ośrodek naprawdę istniał? A może to tylko fantazja autora książki „Ośrodek Zero. Tajemnica Doliny Syrokiej Wody” -Romualda "Aldka" Romana? Na te pytania można już bardzo łatwo znaleźć odpowiedź. Aby to zrobić trzeba po pierwsze, przeczytać książkę „Ośrodek Zero. Tajemnica Doliny Syrokiej Wody”, która dostępna jest  m.in. w Internecie oraz w zakopiańskich księgarniach, a po drugie spotkać się z nietuzinkowym autorem książki podczas jego pobytu w Zakopanem.

Romuald „Aldek” Roman jest zakopiańczykiem mieszkającym od wielu lat w Filadelfii. W ciągu 34 lat, które niefrasobliwie spędził w Zakopanem, byłem leśnikiem w TPN-ie, taternikiem-GOPR-owcem, nauczycielem w Liceum dla Pracujących i Liceum Sportowym, narciarzem i … pisarzem „do szuflady”. Po wyjeździe do USA zaczął po raz kolejny studiować i zmieniać zawody. Liczył koniki polne w Idaho, wdychał azbesty w Nowym Jorku, wreszcie po kolejnych studiach i egzaminach licencyjnych z zakresu toksykologii przemysłowej  zaczął wyjeżdżać do Europy z ONZ-etem, a na koniec został rządowym biurokratą w Federalnej Agencji Ochrony Środowiska ("EPA"). Wtedy to szufladowe pisanie zaczęło wychodzić z ukrycia i dwukrotnie jego powieści pojawiły się w polskich księgarniach: „Przystanek Idaho” był lekką opowiastką o polskim Szwejku u podnóża Gór Skalistych, a „Kierunek Filadelfia” opowieścią z drogi w poprzek kontynentu, w której historia Ameryki przeplatała się z galicyjskimi wspominkami o przodkach. Mieszkał wówczas cały czas w Filadelfii i wydawane książki pozostawił własnemu losowi, niech się broni sama - czytelnicy docenią, bez żadnych prób robienia kampanii public relations. No i…  książki nie zdobyły popularności. Nie było komu o nich napisać, nie było komu ich "popchnąć".

Tym razem, po napisaniu trzeciej książki "Ośrodek Zero" Aldek postanowił o nią zawalczyć. Książka jest zbyt ciekawa, pełna humoru, wymyślona z fantazją, kolorowa jak "Przygody Munhausena"… Ta trzecia książka nie może się rozmyć bez śladu. Szczególnie, że to taka lekka, "wakacyjna" opowieść, a ludzie potrzebują bardziej rozrywki na wakacje, niż psychologicznych meandrów, morderstw i politycznych dywagacji.

(źródło: materiał prasowy)